środa, 14 sierpnia 2019

Od Michaela

Odkąd wylądowałem na nowojorskim bruku, gdy wróciłem z Kanady, trudno było z jakimkolwiek dorobkiem, by mnie było stać na, chociażby obiad i wtedy przydała się moja stara pasja. Muzyka w sumie rozpoczęła moje dłuższe bytowanie w mieście. Ja, gitara akustyczna i stanie pod jakimś w wielkim wieżowcem, zarabiając pieniądze jak zwykły grajek, od świtu do zmierzchu. Po miesiącach z gitary przerzuciłem się na łażenie po różnych opuszczonych miejscach poza Nowym Yorkiem, by zdobywać pieniądze w mniej legalny sposób. Czasem wracałem do muzyki tak jak dzisiaj, podjechałem samochodem pod wysoki budynek jakiegoś banku, ustawiając mały wzmacniacz i podpinając gitarę tym razem elektryczną. Dawno już nie dotykałem strun, pasja, która myślałem, że będzie ta, w której zabłysnę w karierze, od kilku miesięcy stała zakurzona w szafie z brakiem dostępu do świata zewnętrznego. Przewiesiłem pas gitary przez ramię i zacząłem grać swoje stare utwory, które jeszcze pamiętałem. Nie chciałem nawet grać dla pieniędzy, których po tym wszystkim akurat mi starczyło na najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze oszczędzałem, by pojechać do Nashville, spędzić tam kilka dni, a potem przywieźć swój stary gruchot, który zbudowałem z tatą. Wrócenie do starych śmieci to jedno z moich największych marzeń, obiecanki, że będę tam zawsze, sypnęły się jak domek z kart. Nawet nie zwracałem uwagi, jak do futerału poleciały pierwsze dolary, już minął u mnie ten czas zarabiania na muzyce jako zwykły uliczny grajek. Zanim oczywiście ludzie odchodzili, gdy rzucali mi pieniądze, szybko im je oddawałem, nie chciałem już brać od kogoś pieniędzy z ulicy. Kończyłem właśnie już piosenkę, gdy ponownie ktoś rzucił mi dolary do futerału
- Przepraszam, ale weź pieniądze - krzyknąłem do postaci, szybko podchodząc, oddając rzucone pieniądze prosto do dłoni właściciela
- To dlaczego grasz na ulicy jak nie dla zarabiania pieniędzy? - zapytał, w sumie sam nie wiem, chyba po prostu, żeby zagrać czy coś. Wzruszyłem ramionami
- Tak dla przyjemności w sumie, powracanie do starych nawyków czy coś takiego - powiedziałem. Dziwnie mi było grać już od dawna, też rozmawiać było dziwnie, bo gadanie z psami to nie to samo co z ludźmi, chyba to mogła być pora by wreszcie otworzyć się do ludzi.
(ktoś?)