poniedziałek, 9 września 2019

Od Maximiliana cd. Mercedes i Auguste

- Pasy kojarzą mi się z zakładem psychiatrycznym. - Przyznałem, trzymając się za zszyty bok. Z ostatniej doby pamiętałem jedynie ból oraz krzyki Annie, która zajęła się uciskaniem rozszarpanej rany.
- W normalnych szpitalach też to mają. - Stwierdziła Gus, przyglądając się szpitalnym szafką. - I chyba wiem, gdzie je trzymają. - Dodała uradowana, wstając z dość wygodnego łóżka. Nie minęła minuta, a kobieta stała przede mną z kompletem niebieskich, materiałowych opasek.
- Podziękuję. - Popatrzyłem na nią z politowaniem, co spotkało się z niezadowoloną miną Mercedesa. - Bądźcie grzeczne, bo wyrzuci was stąd lekarz. Nękacie chorego. - Zażartowałem, zaciskając z cierpienia wybielone niedawno zęby. Tak, pchnięcie nożem lub postrzał to zdecydowanie coś gorszego niż morderczy kac. Przy tym drugim można przynajmniej jakoś funkcjonować, a nie udawać, że jeszcze pięć minut i urwie ci się znowu film.
- To ty nękasz nas. - Mruknęła Meksykanka. - Dzwonisz, nie mówisz co się dzieje, udajesz trupa, a na końcu zmartwychwstajesz. Szantaż Hardcastle! Szantaż! - Naburmuszyła się, śmiesznie nadymając przy tym policzki. Przewracając na to oczami, poprawiłem się na  pachnącej świeżością poduszce, która zaczęła wbijać mi się w poobijane plecy. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Słucham, słucham. - Przymknąłem chwilowo zmęczone życiem oczy. - Harvey jeszcze nie przyszedł? - Zapytałem, czując, jak w mojej duszy zaczyna rozprzestrzeniać się nieszczęsny niepokój. Przecież powinien być tu od samego początku. Jak tak dalej pójdzie, to wparuje tutaj policja. - pomyślałem, wyobrażając sobie siebie w  pomarańczowym stroju idioty. Ugh, okropny widok. To coś nie pasowałoby nawet pod kolor moich oczu. Skandal, po prostu skandal.
- Nie widziałyśmy go. - Cesarzowa odłożyła “zabawki” na swoje miejsce. - Pewnie się spóźni. - Wzruszyła ramionami, przepuszczając w drzwiach dość młodą pielęgniarkę.
- Przepraszam, ale czas odwiedzin się już skończył. - Oznajmiła, zmieniając pustą kroplówkę. - Mogą panie przyjść jutro do pacjenta. - Dorzuciła, spoglądając na migający monitor EKG.
- Nie daj się zabić Archer. - Zadowolona Węgierka szybko opuściła maławe pomieszczenie. Eh, ta to ma w sobie tyle współczucia ile martwe ciało. Co prawda nie znałem Auguste od wczoraj i mogłem z łatwością przewidzieć jej zachowanie, ale czasami zastanawiało mnie to, skąd bierze się u niej tyle niechęci do innych homo sapiens
- Wpadnę jutro Archie. - Maria zabrała wszystkie swoje rzeczy, aby następnie pójść w ślady swojej nowej znajomej. Poddając się władającemu mną zmęczeniu, zamknąłem sine powieki, które automatycznie zabrały mnie do świata nic niezanczących słów.

Merci?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz