niedziela, 18 sierpnia 2019

Od Mercedes cd Auguste i Maximiliana

- Tu jest mi bardzo wygodnie. - Gus oparła się w biurowym fotelu, na którym siedziała, lekko odpychając się stopami od podłogi. - Ale możecie mi coś przynieść.
- Nie ma takiej opcji - oznajmił Archie. - Wstajesz i wychodzimy.
Auguste posłała mu spojrzenie, po którym większość osób zapewne zebrałaby grzecznie swoje rzeczy i jak najszybciej opuściła studio. Tyle, że Max nie należał do tej większości i zamiast wyjść schylił się, podnosząc stojący obok biurkorecepcji plecak i wetknął go w ręce swojej znajomej.
- Arrow, nie puść salonu z dymem - rzucił jeszcze, otwierając drzwi i czekając aż kobieta wstanie. Ta zaś jedynie z irytacją wypuściła powietrze z płuc, by po chwili faktycznie dołączyć do blondyna. Czasem naprawdę nie mam pojęcia jak on to robi.
- Mercedes, nie będziemy na ciebie czekać - zaśmiał się jeszcze, gdy Gus go mijała.
- Idę, idę. - Dogoniłam ich.
- To gdzie idziemy? - Auguste założyła ręce na piersi, wbijając w nas wzrok.
- Przejść się? Zobaczyć co znajdziemy? - Archie wyszczerzył się w niewinnym uśmiechu. - Spieszysz się gdzieś?
- Niektórzy z nas pracują - syknęła. - Wiesz, przychodzą do pracy, żeby zarabiać pieniądze.
- W takim razie może pójdziemy gdzieś blisko? - zasugerowałam. - Kawałek stąd powinien być McDonald.
- Niech będzie. - Kobieta przewróciłą oczami.
****
Stanęłam obok szatynki, która wpatrywała się w gablotkę przeznaczoną na zabawki dodawane do zestawów dla dzieci.
- Nie żartowałaś, prawda? - upewniłam się, widząc jej skupioną minę.
- Nigdy nie żartuję, gdy w grę wchodzi pluszowy Iron Man - oznajmiła. - Chcecie oddać mi Lokiego i Czarną Wdowę. 
- Pójdę zamówić - westchnął Archie, jednak zanim zdążył się ruszyć, Gus znów się odezwała.
- Zaczekaj. - Zmrużyła oczy. - Jednak chcę wszystkie.
- Okej, okej. - Blondyn podszedł do kasy.
Auguste odwróciła się do mnie, teraz będąc w zdecydowanie lepszym nastroju niż przed wejściem do restauracji.
- To skąd znasz Maxa? - spytała, opierając się o ścianę.
- Byliśmy w tym samym czasie na wycieczce w Meksyku. - Zrobiłam dwa kroki wstecz, by umożliwić dojście do gabloty ojcu z dzieckiem. - Można powiedzieć, że mieliśmy małą sprzeczkę. A ty? - Spojrzałam w kierunku szatynki z zainteresowaniem. 


Gus?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz