piątek, 9 sierpnia 2019

Od Jodissela CD Erica

Rozumiałem, owszem, co miał na myśli i nawet już zaczęły mi w głowie kiełkować pomysły na oryginalny, ale utrzymany w dobrym stylu strój dla tego młodego mężczyzny, jak się okazało: zawodowego pływaka. Ciemne kolory, strój robiący wrażenie, ale nie przesadzony — dało się to załatwić. Chciałem go o tym zapewnić, ale przerwała nam kelnerka, przynosząc zamówienie mojego rozmówcy, więc, zamiast się odezwać, wykorzystałem ten czas na kolejne, tym razem dokładniejsze przyjrzenie mu się. Oczywiście miał typową, szczupłą sylwetkę pływaka, a przy tym pachniał delikatnie chlorem, czego się w zasadzie spodziewałem. Raczej nie powinno być problemów z dopasowaniem garnituru, być może nawet nie musiałbym się bawić w szycie na miarę, o ile znalazłbym odpowiedni wzór, który odpowiadałby i jemu, i moim wyobrażeniom. Zerknąłem na jego twarz, kiedy uśmiechał się do kelnerki. Miał dość specyficzne rysy twarzy, powiedziałbym, że mógłby tak wyglądać Rosjanin, ale za to jego nazwisko, Perez, brzmiało nieco hiszpańsko. Nie znałem się jednak na tym, więc nie potrafiłem jednoznacznie ocenić, jakiego pochodzenia mógłby być mój potencjalny klient.
Eric przeniósł swój wzrok na mnie, więc przyssałem się do swojej kawy, żeby nie zrazić go swoim gapieniem się. Mój nawyk oceniania wszystkich pod względem wizualnym — ponieważ każda osoba była dla mnie potencjalnym modelem i klientem — bywał czasami irytujący dla ludzi, z którymi rozmawiałem.
- Raczej nie jestem zbyt wybredny i jeśli podejmie się pan mojego wyzwania, zaufam pańskiemu oku i doświadczeniu. - dodał Eric, a następnie zaczesał włosy na tył, co natychmiast przykuło moją uwagę. Zamrugałem.
- Wiem, że jeśli miałbym ci pomóc, to powinienem skupić się raczej na dobraniu odpowiedniego rozmiaru, materiału i wzoru garnituru, ale... Wybacz, nie mogę puścić cię na galę z takimi włosami. Wiem, że pływacy mają dość zniszczone włosy przez chlor i ciężko sobie poradzić z taką szopą...- tu przewróciłem oczami, bo ja nawet pływać nie potrafiłem, a włosy miałem takie same. -...ale będziemy musieli coś z tym zrobić. Choć przyznaję, że łatwo moglibyśmy zamienić to w atut — daje to niezwykły efekt, naprawdę niepowtarzalny styl, widoczny szczególnie na zawodach, co zresztą przypuszczam, że doskonale jest ci znane, gdy zawodnicy dopiero co przyjeżdżają i wchodząc na pływalnię, zdejmują czapki, ujawniając burze włosów. Można powiedzieć, że to swego rodzaju wasz znak rozpoznawczy. - uśmiechnąłem się do niego promiennie, już widząc, że ten pomysł podoba mi się coraz bardziej. Nawet przy tym nie zwróciłem uwagi, że bez żadnego ostrzeżenia przeszedłem na "ty". Zbyt bardzo byłem podekscytowany wizją nowego, ciekawego projektu, nad którym mógłbym posiedzieć dłuższą chwilę, nie będąc nękanym przez nikogo o mój wątpliwy stan zdrowia. - Tak więc... Owszem, zgadzam się. Pomogę ci. Będziemy musieli jednak obgadać jeszcze kilka kwestii, będę musiał przeprowadzić z tobą wywiad, aby wiedzieć, czego się spodziewać.
Opadłem na oparcie krzesła, posyłając Ericowi lekki uśmiech i czekając na aprobatę — lub nie — z jego strony.
<Eric?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz